Parcie na szkło … czyli pierogi z soczewicą


Ostatnimi czasy soczewica ma „parcie na szkło” w naszym domu. Maja przynosi torebki zielonej soczewicy i prosi o zrobienie takiej jak na farsz na pierogi tylko nie zmielonej, a potem wcina (nie sama, nie sama :-) ) przez 2-3 dni taką soczewicę doprawiając ją tylko wedle upodobania ziołami albo okraszając skwaruchami, albo wcina po prostu z kefirem (tanie i pożywne danie dla studentów). A ponieważ męczy swego pierwszego „licencjata” białka potrzebuje – żeby mieć jasno pod „czapeczką”. Ambitna i ciekawa ta jej praca :-)
Synio znowu prosi co chwilę o pierogi z soczewicą, jakiś pasztecik się szykuje, w planach również kotlety dla odmiany, więc sami widzicie – parcie na szkło jest! :-)
Moja propozycja na dziś to ulubione pierogi Synia – czyli pierogi z soczewicą.
 
Co będzie potrzebne:
ciasto:
  • 2 szkl mąki
  • szczypta soli
  • 1-2 łyżki oleju
  • mocno ciepła woda  (tyle ile wchłonie ciasto)

farsz:
  • 1,5 - 2 szklanki soczewicy zielonej
  • 2 cebule
  • sól, pieprz, tymianek, cubrica zielona (opcjonalnie), czosnek (opcjonalnie)
  • 2 łyżki oliwy

Jak wykonać: 
 
Jak wykonać ciasto na pierogi opisywałam już przy pierogach z kaszą i serem i pierogach ruskich. Metoda jest wypróbowana
i nie widzę sensu jej zmieniać – co najwyżej można dodać mniej oleju (wystarczy np. 1 łyżka).
Mąkę przesianą włożyć do melaksera lub pozostawić na stolnicy następnie dodaj do niej sól i olej i wyrabiaj powoli dodając wodę. „Mój” melakser ma pięć stopni prędkości więc sobie stopniowałam również natężenie wyrabiania i bardzo uważałam aby nie przesadzić z wodą. Dodawałam do momentu aż ciasto było zwarte i elastyczne i stanowiło jedną całość. Wyjęłam kulkę ciasta z melaksera, przykryłam lnianą ściereczką aby nie wyschło i zajęłam się przygotowywaniem farszu.


Ugotować soczewicę do miękkości. Nie wiem jak Wy ale ja w ogóle nie moczę wcześniej soczewicy. Płuczę ją dokładnie, następnie zalewam podwójną ilością wody i gotuję na wolnym ogniu pilnując aby się nie przypaliła bo bardzo szybko wchłania wodę. Pod koniec gotowania solę i gotowe.


Cebulę obrać i zrumienić na oliwie. Jeśli zdecydujecie się na dodanie czosnku to należy czosnek dodać do zrumienionej cebulki pod sam koniec jej zrumieniania by się nie przypalił.
Specjalnie użyłam maszynki do mielenia mięsa bo próbowałam kiedyś wszystko zblendować w blenderze i wyszła niezła papa, a jednak lubię jak farsz jest lekko napowietrzony. Tak więc mielimy soczewicę, cebulkę i mieszamy z przyprawami. Farsz gotowy :-)


Ciasto rozwałkować, wykrawać z niego kółka, nakładać na kółko farsz, złożyć na pół i starannie posklejać brzegi aby przy gotowaniu pieróg się nie otworzył i farsz z niego nie wypłynął.

Te polane masełkiem, jogurtem i ziołami zniknęły pierwsze w głębi pokoju, więc zdjęć owych nie będzie. U mnie każdy je pierożki polane czym innym :-)

Gotować w osolonej wodzie z dodatkiem oleju przez 3-5 min od wypłynięcia pierogów na powierzchnię garnka.
Podawać ze zrumienioną cebulką lub ze skraweczkami z chudego boczku



Nie tylko Synio je lubi :-)


Komentarze

  1. Wyślij mi, ja też piszę pracę, może mi pomoże :P :D na nogi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowna Ago,
      soczewica ma wiele zastosowań ale jeszcze nie słyszałam aby komuś na nogi pomogła :-)

      Redakcja

      Usuń
    2. Szanowna Redakcjo,
      No to jak soczewica nie pomoże to już nic nie pomoże... :P
      Jestem skończona.
      A.

      Usuń
    3. Droga Ago,
      soczewica jest tylko wspomagaczem, Ty sama musisz sobie pomóc i Ty najlepiej wiesz jak :-). Nie przekreślaj się tak od razu - pomiędzy jednym i drugim rozdziałem :-). Jestem pewna, że z soczewicą czy bez sobie poradzisz, ale beze mnie? :-)
      Życzę pogodnego dnia, fali optymizmu i bogatych talerzy ... praca pisze się sama (ktoś mądry tak powiedział, zapomniałam kto? Ale gdy to usłyszałam, myślałam, że zamorduję, hihihi)

      Usuń
  2. o żesz, fajne takie dzieci z takim parciem na soczewicę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fajnie, a zwłaszcza po fazie ketchupowo - serowej :-)

      Usuń
    2. Haha, faza ketchupowo-serowa.... Pamiętam te czasy u mnie w domu :D
      nie wiedziałam że wszyscy to przechodzą ;)

      Usuń
    3. Myślę, że wielu z nas ma to za sobą ... na szczęście mija (no... czasem na krótką chwilę wraca).

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Możesz skomentować ten post

Popularne posty z tego bloga

Kiszenie żuru, czyli o tym, jak Dziadek żur kisił

Pierogi z ziemniakami i kapustą kiszoną

Wielkanocna baba cytrynowa