Kiszenie żuru, czyli o tym, jak Dziadek żur kisił
Kiszenie żurku na Śląsku to tradycja i trzeba przyznać, że dobrze Nam to wychodzi 💪
Od dziecka byłam przyzwyczajona, że mama posyłała mnie do magla 👩😀 po słoiczek żurku na sobotni obiad.
Czasy się zmieniały, w miejscu magla wyrosła dorodna kamienica czynszowa, a mnie na głowie przybyło kilka siwych włosów.
Mamy już nie ma …
Cóż lata płyną, czas nigdy nie stał w miejscu.
Nie zmienił się jednak sposób kiszenia żurku i bardzo dobrze 😀!!!
Jest coś stałego i coś pysznego na tej planecie.
Ostatnio, jeszcze przez jakiś czas (mieszkając już na Lubelszczyźnie) mogłam zamówić sobie żurek - przed przyjazdem do swojego Hajmatu, a tato albo mama kupowali mi go u Dziadka …
Nie u własnego dziadka rzecz jasna, ale u Pana, który „produkował” żurek i przynosił go potem na okoliczny targ. Stał zawsze w tym samym miejscu, wszyscy go znali i nazywali Dziadkiem.
Jego żurek nie miał sobie równych. Nie mam pojęcia czy sam go kisił, czy ktoś mu pomagał, ale ten, kto to robił, znał się na rzeczy i był mistrzem lub mistrzynią w swoim fachu.
Cóż lata płyną, czas nigdy nie stał w miejscu.
Nie zmienił się jednak sposób kiszenia żurku i bardzo dobrze 😀!!!
Jest coś stałego i coś pysznego na tej planecie.
Ostatnio, jeszcze przez jakiś czas (mieszkając już na Lubelszczyźnie) mogłam zamówić sobie żurek - przed przyjazdem do swojego Hajmatu, a tato albo mama kupowali mi go u Dziadka …
Nie u własnego dziadka rzecz jasna, ale u Pana, który „produkował” żurek i przynosił go potem na okoliczny targ. Stał zawsze w tym samym miejscu, wszyscy go znali i nazywali Dziadkiem.
Jego żurek nie miał sobie równych. Nie mam pojęcia czy sam go kisił, czy ktoś mu pomagał, ale ten, kto to robił, znał się na rzeczy i był mistrzem lub mistrzynią w swoim fachu.
Dziadek przychodził na targ codziennie bez względu na aurę i porę roku. Wszyscy go lubili i wiedzieli, że zawsze mogą liczyć na jego żurek i towarzystwo.
Niestety z czasem Dziadek zaczął podupadać na zdrowiu i przychodził już rzadziej na targ, aż wreszcie przychodził już tylko w soboty, gdy targ był największy. Jego żurek nadal nie miał sobie równych, chociaż obok Dziadka pojawili się też inni sprzedawcy tego śląskiego specyfiku. Jednak żurek Dziadka nadal nie miał konkurencji.
Pewnej soboty Dziadek nie przyszedł i kolejnej również i jeszcze kolejnej także. Najpierw społeczność targu szeptała, że pewnie zachorował, potem mówiono, że na pewno umarł. Tyle wiedzieli o Dziadku, z którym spędzili podobno tyle dobrych chwil. Tyle wiedzieli o człowieku, którego tak lubili i którego tak szanowali. Dziadek, który dobry żurek robił.
Odkąd nie ma Dziadka, zaczęłam sama kisić żurek. Pierwszy, nie przypominał w niczym żurku Dziadka, ale już następne były lepsze w smaku i aromacie.
Teraz nie mam już kompleksów, kiszę żurek i rozdaję znajomym w prezencie.
Zachęcam do spróbowania własnych sił i zakiszenia samemu „Żurku domowego”.
Przepis jest bardzo prosty i tani. Gwarantuję, że żurek zakiszony własnoręcznie smakuje doskonale, no i pozbawiony jest chemii (tak, niektóre żurki sklepowe potrafią zawierać pół Tablicy Mendelejewa!!!).
Życzę wszystkim odważnym Gorolom i Hanysom (kto ze Śląska ten wie, o co chodzi) udanego kiszenia, a potem smakowitości, zdrowotności i radości ze spożywania ugotowanego żurku wg upodobania – no, chyba że ktoś poprosi o przepis :-)
KISZENIE ŻURU
Życzę wszystkim odważnym Gorolom i Hanysom (kto ze Śląska ten wie, o co chodzi) udanego kiszenia, a potem smakowitości, zdrowotności i radości ze spożywania ugotowanego żurku wg upodobania – no, chyba że ktoś poprosi o przepis :-)
KISZENIE ŻURU
Składniki:
• 10 dag mąki żytniej razowej, żytniej pytlowej (u mnie żytnia razowa, zakupiona w markecie – na stoisku ze zdrową żywnością lub na targu - na kilogramy! Są jeszcze takie miejsca, ach!)
• 1/2 l wody przegotowanej, ciepłej
• 2-3 ząbki czosnku
• 1 łyżka otrębów (jako opcja) – zwykle dodaję owsiane (sprawiają, że żurek jest lekko kleisty i gęsty)
*opcjonalnie - można dodać takie przyprawy jak: listek laurowy, 3-4 kulki ziela angielskiego
Jak wykonać:
Mąkę wymieszać z wodą, dodać czosnek (zmiażdżony lub drobno posiekany), wlać do szklanego słoja lub kamionkowego garnka, nakryć ściereczką i postawić w ciepłym miejscu.
Gdy żur ukiśnie (ok. 3-5 dni w porze letniej, a 5-7 dni w porze zimowej) ma smak kwaskowaty
i przyjemny zapach.
i przyjemny zapach.
Zlewam żurek do butelek (szklanych bądź plastikowych) i przechowuję w lodówce nawet do 2 miesięcy.
Tutaj (na tym zdjęciu) żurek jest już przebrany w ciepłe ubranka - wtedy szybciej się kisi i ma lepszy humor ;-)
Jeśli dodaję do żurku otręby (mogą być żytnie, owsiane) to na każde 10 dkg mąki dodaję 1 dużą łyżkę otrębów.
Smacznego!!! ODWAGI :-)
PS. Zapomniałam dodać, że dobrze jest raz dziennie włożyć do żurku łyżkę i zamieszać, ot tak dla zdrowotności (żurku oczywiście. Czasem dobrze jest zamieszać 😀 ha, ha, myślałby kto 😁😘)
PS. 02.02.2012 załączam fotkę ukiszonego i przelanego do buteleczek żurku. Wyszedł dobrze, ale gdyby "klimat" był lepszy - czytaj było cieplej, dużo cieplej wyszedłby pewnie o lepszy. Przy - 15 stopniach na dworze - widać i żurek nie miał ochoty się skwasić jak należy. Swoją drogą - w kuchni kaloryfery letnie były 😢 Zawsze to jakaś nauka jest!
fajnie opisałaś cały proces, mam taki garnek, to chyba wypróbuję bo mój mąż uwielbia żurek,
OdpowiedzUsuńDzięki. Sprawa, z kiszeniem żurku wydaje się naprawdę prosta. Życzę powodzenia i udanego żurku. Dobry zakwas to podstawa. Dopisałam postscriptum ... przeczytaj ... o mieszaniu zakwasu (na końcu posta). Nic ważnego, ale pomocne :-). Powodzenia. Pozdrawiam, życząc miłego dnia :-) U mnie słonecznie, śnieżnie i niestety bardzo mroźno, brrr
OdpowiedzUsuńBardzo fajny opis całego procesu z tym najważniejszym niepowtarzalnym klimatem slaskiego klimatu i tu jest sendo sprawy:-)
UsuńDziękuję za komentarz Zibi i za zauważenie klimatu posta i tych miejsc, których prawie już nie ma lub chcą nam je odebrać i zastąpić wielkimi hipermarketami. Nie twierdzę, że wielkie sklepy nie są potrzebne-owszem są. Potrzebne są nam również takie miejsca jak ów mały ryneczek gdzie od wielu pokoleń ludzie wymieniali swoje towary, handlowali nimi, wymieniali poglądy, spotykali się ... Obecnie mieszkam w Puławach, tu również miałam swój mały plac targowy jeden i drugi. Oba zniszczono. Na jednym postawiono brzydką, duszną i ciasną halę targową, która ma zastąpić ów ryneczek :( na drugim wylano beton i zrobiono olbrzymi parking :(
UsuńNadchodzi, albo nadeszła zmiana pokoleniowa ... dziś rozumiem słowa mojej babci, która w jesieni swego życia często mawiała "pora umierać, pora umierać" gdy nie rozumiała, lub nie godziła się na otaczającą rzeczywistość.
Dziękuję za wpis i zachęcam do czytania i gotowania :) Mam również inne przepisy :)
Wszystkiego dobrego na Święta, niech czas choć na chwilę się zatrzyma, albo przynajmniej zwolni. Niech będzie ciepło i radośnie. Wszystkiego dobrego.
Szkat
Świetny post. Przed Świętami Bożego Narodzenia pierwszy raz robiłam zakwas z buraków, był bardzo udany! Więc z przyjemnością wypróbuję i tego zakwasu na żurek, bo uwielbiamy wszyscy żurek w domu :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Mam cichą nadzieję, że dasz znać jak poszło? :-) Pozdrawiam.
Usuńkurczę, jestem pod wrażeniem! pierwszy raz widzę jak się to robi.. chyba nie mogę nazywać się dobrym kucharzem bez tego doświadczenia! pozdrawiam p.s. pysznie tu!
OdpowiedzUsuńZachęcam bo robi się prosto i szybko, a frajda duża z własnej roboty żurku i satysfakcja jaka :-). Ponieważ teraz mrozy są wielkie, zalecam trzymanie żurku i opatulanie go bo niechętnie się kisi "jak mu jest zimno" :-). Pozdrawiam :-)
Usuńa te buteleczki skąd?
OdpowiedzUsuńA te buteleczki ...... to buteleczki znanych polskich producentów i ich napojów i soków. Myję zdrapuję etykietki i mam swoje buteleczki :-) Najlepsze te plastikowe bo się nie tłuką. Można je swobodnie w lodówce "przewracać" i nic się im nie dzieje. Szklane eleganckie - dobrze sprawdzają się jako "żurek w prezencie" Rozdaję znajomym i zachęcam by robili własny żurek :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Właśnie "zadałam" żurek, teraz czekam :)
OdpowiedzUsuńNo to czekam razem z tobą Anonimie :) Jestem ciekawa efektów tego czekania.
UsuńDziękuję za komentarz.
nakładanie czapek na słoiki z zakwasem kompletnie niczego nie zmienia, tak samo, jak temperatura na zewnątrz - ważna jest jedynie temperatura, w której kiśnie zakwas.
OdpowiedzUsuńGeneralnie przepis jest prawidłowy, lecz zabobony z czapkami niczego nie wnoszą do sprawy :/
Szanowny anonimie, nie wystawiam swoich przepisów do oceny. O tym, że przepis jest prawidłowy wiem, robię zakwas od wielu lat i tylko się w nim doskonalę. Zakładam czapkę na słój z zakwasem bo ten żurek taki ma właśnie styl, cóż nie musi się każdemu podobać i rozumiem to.
UsuńZabobon? Pozostawię to bez komentarza.
Dzięki za komentarz, choć szkoda, że odwagi Ci brakło by się przedstawić.
Z czapeczką wygląda super ,też ubiorę swój garnek, już kisiłam żur ale tym razem wypróbuję twój przepis, a co z dodawaniem razowej skórki do kiszenia, na Śląsku tez tak robią
UsuńI jak? ... udało się?
UsuńŻurek zakiszony?
Pozdrawiam :)
przepis świetny, przypomniał mi młodzieńcze lata, już dziś nastawiam - jednak zamiast maki użyję śruty żytniej- tak robiła moja babcia i mama
OdpowiedzUsuńO śrucie nie pomyślałam ... Zapewne spróbuję i kiedyś to opiszę :) Za inspirację jak i za komentarz bardzo dziękuję Panie Januszu.
UsuńZapraszam ponownie
Pozdrawiam
Szkat
Obiecałam, że będę zaglądać :D
Usuńa że ze Śląska jestem...
...to dodam, że wg mojej tradycji rodzinnej do kiszenia żuru dodaje się też kilka ziaren ziela angielskiego i liść laurowy i u mnie się kisiło na otrębach żytnich (bo to właściwie była tzw. bieda zupa) Dziś stosuję pół/pół mąkę z otrębami, bo mój ślubny lubi gęsto :))
Raczej nie kisimy więcej niż słoik (no chyba, że dla kogoś kto nie umie) - kiedy gotuję żur, to słoika nie myję, tylko w nim nastawiam nowy zakwas wykorzystując istniejące dzikie drożdże i toto się kisi nieco szybciej, po czym ląduje w lodówce czekając aż będzie potrzebne - jeszcze się nigdy nie zepsuło więc czekać potrafi długo :D
Pozdrowienia ze Śląska
vox
Bardzo się cieszę z każdych odwiedzin, niestety ostatnio czasu jakoś malutko było by odpisywać na każdy post od razu :( przepraszam. Z tego co piszesz to bieda zupa najlepsza i najzdrowsza. Otręby są bogate w miedź, witaminy, a także błonnik.
UsuńPozdrawiam serdecznie i życzę wiele dobra i serdeczności w Nowym Roku
Dziękuję za przepis! dziś zaczęłam kisić swój pierwszy zakwas :) jak byłam mała Mama posyłała mnie w soboty do Pani Konikowej, dwa piętra niżej po żurek. Gdy jej żurku zabrakło, nie jadłam lepszego. Mam dla Ciebie radę odnośnie przechowywania; kwasów nie powinno się przechpwywać w plastiku, bo wytrąca się z niego bardzo szkodliwy związek, którego nazwy nie pamiętam. W przemyśle spożywczym jest to nagminne, ale dodają również inną chemię do jedzenia a nie po to robimy żurek w domku, zeby go potem niechcący "doprawić" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję za komentarz i cenną uwagę. Tak to prawda ... lepiej przechowywać zakwas w butelkach szklanych. Plastikowe butelki mogą zawierać BPA (bisfenol A) - chyba o to Ci chodziło?
UsuńJa plastikowych używam przeważnie do transportu choć może nie zaznaczyłam tego dość wyraźnie w tekście głównym - lżej mi i bezpieczniej. Pamiętam jak kiedyś wioząc zakwas znajomym - w Warszawie na Placu Bankowym zbiłam całą dostawę :( Raptem 10l kwasu popłynęło. Było ślisko i nie złapałam równowagi. Mnie nic się nie stało, ale zakwas w butelkach szklanych ... możesz sobie to tylko wyobrazić :)
Raz jeszcze dziękuję za konstruktywny komentarz i zapraszam ponownie
Tak, o niego właśnie mi chodziło :) Faktycznie, w plastiku transportować bezpieczniej. A potoku żurku w Warszawie wolłabym nie widzieć ;) Gratuluję bloga. Wczoraj tyko przepis na żurek chciałam sprawdzić a potem zamiast uczyć się do sesji, Ciebie czytałam ;) Podoba mi się Twój sposób pisania, pewnie zostanę czytelniczką na dłużej :)
OdpowiedzUsuńJakże mi miło czytać taki komentarz :) Cieszę się, że forma bloga Ci odpowiada, bo przyznam się, że miałam już wątpliwości co do jej formy. Trzymam kciuki za sesję i zapraszam ponownie.
UsuńPozdrawiam, Szkat
Dotychczas robiłem tylko zakwas na chleb, spróbuję na żurek. Mam też śrutę ;)
OdpowiedzUsuńNa Śląsku mieszkają ludzie poważni, jakby to było bez znaczenia, nie ubieraliby garnków w czapki.
Podczas fermentacji temperatura trochę rośnie, utrzymanie nawet stopnia czy dwóch więcej w chłodzie na pewno wpływa korzystnie na pracę drożdży
Dotychczas robiłem tylko zakwas na chleb, spróbuję na żurek. Mam też śrutę ;)
OdpowiedzUsuńNa Śląsku mieszkają ludzie poważni, jakby to było bez znaczenia, nie ubieraliby garnków w czapki.
Podczas fermentacji temperatura trochę rośnie, utrzymanie nawet stopnia czy dwóch więcej w chłodzie na pewno wpływa korzystnie na pracę drożdży
Wspanialy przepis! Ilu-litrowy jest ten szklany sloik? Pozdrawiam cieplo w ten zimny wieczór :)
OdpowiedzUsuńIlu litrowy był ten słoik? Nie mogę odpowiedzieć z całą pewnością bo słoik się stłukł, ale wydaje mi się, że był 3 litrowy.
UsuńPrzepraszam, że tak późno odpowiadam, ale posty anonimowe uciekają na koniec kolejki :( Następnym razem proszę zostawić przynajmniej imię w komentarzu - będzie znacznie łatwiej i oczywiście milej. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w Nowym Roku
I ja Ciebie witam bardzo serdecznie. Dziękuję za tak miłe i ciepłe słowa. Cieszę się, że nie tylko moimi przepisami i radami kulinarnymi mogę komuś sprawić radość. Czasami zastanawiałam się, czy ktoś to w ogóle czyta? Okazuje się, że jednak tak :) Zapraszam zatem na blogowe sekrety Szkatułki Cook i małe co nieco.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego z okazji Świąt.
Gowniany przepis
OdpowiedzUsuńDzien dobry Szkatulko:)
OdpowiedzUsuńCzy jeszcze tu zagladasz?:(
Oczywiście, że zaglądam i to nie tylko tutaj :) Właśnie szykuję wpis na temat mięsa, odżywczych wartości płatków i kasz.
UsuńJeśli masz niedosyt zapraszam na moją stronę na Facebooku i Instagramie choć tam mniej przepisów,a więcej zdjęć i wydarzeń z życia Szkatułki Cook. Zapraszam serdecznie.
Szkoda, że piszesz jako anonim - nawet nie wiem jak mam się do ciebie zwracać ... Zostaw chociaż swój nick nawet wymyślony - zawsze będzie milej.
Witam serdecznie. Jak to dobrze, że szukając przepisu na żurek natrafiłam na Twój wpis.Piękny wstęp...myślę , że każdy ma podobne wspomnienia.Bywa, że "budzimy " się dopiero jak dobre przepisy odchodzą wraz z najbliższymi..., a to wielka strata. Teraz idę nastawić na żurek, ale jestem pewna -wpadnę jeszcze do Ciebie. Na razie pozdrawiam. Iren-Ka.
OdpowiedzUsuńDziękuję Iren-Ko za tak miłe słowa :)
UsuńZapraszam serdecznie. Teraz nie wiele się dzieje na blogu bo mam dużo dodatkowej pracy - ale obiecuję, że blog na tym zyska. Powrócę z regularnymi wpisami już w maju.
Tymczasem pozdrawiam serdecznie, już wiosennie i świątecznie.
Pozdrawiam - Szkatułka Cook
Malutka podpowiedź - nie ma czegoś takiego jak : żurek Śląski, jest u nas tylko ŻUR , a cała ta reszta ze zdrobnieniem ? Nie wiem czemu to służy .Wiem - to są niuanse ale Ślązak nigdy nie pójdzie zjeść ŻURKU ŚLĄSKIEGO, bo u nas nie ma czegoś takiego. (ale mi się zrymowało)
UsuńAnonimowy - godej to wszystkim Hanysom :)
UsuńDzięki jednak za ten głos.
Niesamowity przepis! Lecę zaraz na zakupy i robię. Jestem pod wrażeniem tego i innych przepisów z bloga!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
UsuńW przygotowaniu mam jeszcze inne sposoby kiszenia żurku, żuru :)
Czy do kiszenia żuru nie trzeba dawać troszkę soli albo cukru?
OdpowiedzUsuńnie słyszałam, ani nie widziałam aby ktokolwiek z mojej rodziny, znajomych dosalał czy dodawał cukru do zakwasu. Można by poeksperymentować tylko po co? Zresztą sól jest szkodliwa i używamy jest stanowczo za dużo.
UsuńDziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :)
Pamiętam jak kupowalysmy z mamą zur tylko w jednym miejscu. Na targu w Katowicach przy ul Ordona od Dziadka. Nie wiem czy Pani chodzi o tego samego Pana ale jego zurek był przepyszny. Teraz faktycznie pozostaje próbować własnych siłach bo takiego zurek to kupić się nie da. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam Panią, dziękuję za komentarz :)
UsuńWiem, oczywiście gdzie jest ulica Ordona bo pracowałam w Katowicach przy PCK. Cudowna okolica i wspaniały czas .... Zresztą niedaleko Kościuszki jest nadal taki mały ryneczek, który oddaje jeszcze atmosferę tamtych czasów - niestety nazwy teraz nie pamiętam.
Swój żurek od dziadka kupowałam w Zabrzu na ryneczku przy ul. 3go Maja
Pozdrawiam serdecznie
Juz trzy razy nastawilam zur do kiwzenia i ten trzeci juz smierdzi wymiocinami po dwoch dniach.
OdpowiedzUsuńJuz nie wiem co jest zle. Szkoda mi bardzo, bo gdzie mieszkam nie moge dostac zuru a bardzo uwielbiamy.
Jedną z przyczyn może być zła mąka ... dostałam kiedyś taką na bazarku i za każdym razem kiedy nastawiałam z niej żurek musiałam wywalić :( śmierdział podobnie jak u Pana/Pani
UsuńDrugą z przyczyn może być czosnek. Proponuję zakisić żurek bez niego, a sam czosnek dodać już po zakiszeniu.
Trzecią z przyczyn mogą być inne drobnoustroje ... może zmienić naczynie, w którym kiszony jest żurek
Po czwarte, żurek musi mieć ciepło, nawet bardzo bo jest ciepłolubny :)Trzymać go w cieple - koniecznie!
Pozdrawiam na święta
Żurek ukisił się bardzo dobrze,wszystko było ok.Smakował wyśmienicie.Ale wlałam do plastikowych butelek i przechowywalam ok miesiaca.Podczas odkrecania mialam wielkie problemy bo żurek bardzo fermentował.Jedna butelka wyskoczyła mi na kuchnię jak peterda.Drugą udało mi sie delikatnie odkręcić.Zakwas był dosć mocno kwaśny ,baardziej niż zwykle ale o dziwo po ugotoowaniu był smaczny.Co może być przyczyną że tak buzuje.Kupowałam na śląsku od gospodyn taki żurek i trzymałam go w plastikowej butelce i nie było takiego problemu.Zaznaczam że wszystko robiiłam zgodnie z pani przepisem.Proszę o poradę .Pozdrawiam Alicja
OdpowiedzUsuńWitam panią, Alicjo
UsuńPrzepraszam, że długo musiała Pani czekać na moją odpowiedź ale zmiana pracy spowodowała u mnie zmianę rytmu dnia, ba! nawet tygodnia.
Nie potrafię wytłumaczyć dla czego w przypadku Pani zakwasu tak się dzieje … jedynym wytłumaczeniem może być proste wytłumaczenie, że zakwas po zlaniu do butelek (w tym przypadku nie ma znaczenia czy plastikowych, czy szklanych) nadal „pracował”. Oczywiście żurek z niego wyjdzie dobry, jedynie nasze mieszkanie (kuchnia) i ciuchy mogą na tym ucierpieć :(
Ze względów zdrowotnych polecałabym jednak opakowania szklane do przechowywania. Ja plastików używam jedynie do przewożenia zakwasu (kiedyś rozbiłam kilka słoiczków poślizgnąwszy się na chodniku i stąd pomysł na transportowanie kwasu w plastikach).
Wyczytałam w książce A. Barona „Kiszonki i fermentacje”, że taki zakwas może pracować przez 1 do 2 miesięcy po ukiszeniu. Polecam lekturę jak i książkę Sandora Ellixa Katza „Sztuka fermentacji” – być może zachęci to panią do dalszych prób i innych fermentacji oraz kiszonek.
Dziękuję za komentarz, pytanie i zapraszam serdecznie do dalszej lektury mojego bloga.
dodam tylko że sam kisze od paru lat żurek mniej więcej tak samo jak Pani. Żurek można przechowywać w lodówce nawet 2 lata i nic mu nie będzie
OdpowiedzUsuńDziś nastawiłam zakwas na żurek , mam nadzieje że wyjdzie :-) dziękuję za przepis i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńJak poszło? Smakowało?
UsuńDziękuję za komentarz i odwiedziny :)
Witam :)super przepis zrobiłam wszystko krok po kroku :)i mam pytanko na ile Ł starcza ten zakwas by zrobić żurek na obiad :)ile muszę mieć wywaru;)muszę powiedzieć że na instagramie wstawiłem Pani przepis i pisałam na maila:)jest Pani genialna pozdrawiam Marzena ":)
OdpowiedzUsuńWitam :)super przepis zrobiłam wszystko krok po kroku :)i mam pytanko na ile Ł starcza ten zakwas by zrobić żurek na obiad :)ile muszę mieć wywaru;)muszę powiedzieć że na instagramie wstawiłem Pani przepis i pisałam na maila:)jest Pani genialna pozdrawiam Marzena ":)
OdpowiedzUsuńWitam :)super przepis zrobiłam wszystko krok po kroku :)i mam pytanko na ile Ł starcza ten zakwas by zrobić żurek na obiad :)ile muszę mieć wywaru;)muszę powiedzieć że na instagramie wstawiłem Pani przepis i pisałam na maila:)jest Pani genialna pozdrawiam Marzena ":)
OdpowiedzUsuńPretty section of content. I just stumbled upon your site
OdpowiedzUsuńand in accession capital to assert that I acquire in fact
enjoyed account your blog posts. Anyway I will be subscribing tto yoiur feeds and even I achievement youu
access consistently rapidly.
Upłynęło wiele lat od czasu Twojego wpisu od żurku.Dzisiaj ja odnalazłam Twój przepis�� Jest 21 luty rok 2022. Zaraz zakiszę żurek w kamiennym garnku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Nadal kisisz ten żurek?
Anna
No pewnie, że kiszę.
UsuńNie kiszę już tylko w kamiennych garnkach po babci, bo usłyszałam, że w swoim składzie mają ołów. Czy to prawda - nie wiem, ale wolę kisić w szklanych słojach, no i najczęściej zakręcam słoiki. Zresztą kiszę już nie tylko żurek.
Kiszę warzywa, owoce, fermentuję co się da :) Kiszonki są bardzo zdrowe.
Ostatnio kisiłam z powodzeniem brukselkę z chili oraz cytryny, od których się uzależniłam.
Pozdrawiam serdecznie Anno i gdybyś miała jakieś pytania, pisz śmiało.
dziołcha, na ślasku jest żur, a gdzie indziej żurek. nie myl tych dwóch pojęć. gorol z lubelskiego je żurek, ślonzok ino żur. mahlzeit.
UsuńMosz anong? Bedziesz mi tukyj haja robił?
Usuńmi w lodówce zurek czarny sie robi . Ja zamrażam go w woreczkach .
OdpowiedzUsuńMnie się czarny nie robi, więc trzymam w lodówce. Mrożenie to chyba niespecjalny pomysł dla żuru? Muszę kiedyś spróbować ...
Usuń.
OdpowiedzUsuń