UFO w talerzu ... zupa brokułowa-krem
Wiosna chyba na dobre zagościła za oknem … i bardzo się z tego cieszę, bo bardzo mi jej było brak.
Uwielbiam kolory wiosny: na początku wszelkie odcienie zieleni, żółtego, a potem już całą feerię barw. Oddziałują na mnie pozytywnie, bardzo pozytywnie. Czuję, jak siły witalne powracają do mnie wraz z nadejściem wiosny, budzi się nowe, wstępuje nadzieja. Wszystkie moje najlepsze pomysły powstały o ile się nie mylę – właśnie wiosną. Decyzje, które podejmowałam wiosną okazywały się bardziej trafione od tych podejmowanych zimą czy jesienią. Nie przypisuję wiośnie żadnych magicznych cech, raczej daleka jestem od tego. Chcę tylko powiedzieć, a raczej wyciągam wniosek następujący: jest zależność pomiędzy tym jak się czujesz i jak postępujesz (dodałabym jeszcze sposób odżywiania – bo nie ma co ukrywać – ma on niewątpliwy wpływ nie tylko na nasze zdrowie, ale i nastrój).
Teraz jest wiosna, czuję się świetnie i mam nadzieję, że tak zostanie przez najbliższe kilka miesięcy do późnej jesieni … nadchodzi czas dobrobytu :-) kwiaty, śpiewy ptaków, świeże owoce i warzywa, wypieki chlebów, wyjazdy na łono natury, kąpiel w morzu i górskim potoku, zanurzanie się w ciepłym jeziorze, zbiór ziół, rozmowy po świt … „uparcie i skrycie, och życie kocham cię kocham cię
kocham cię nad życie …”(E. Geppert)
Uwielbiam kolory wiosny: na początku wszelkie odcienie zieleni, żółtego, a potem już całą feerię barw. Oddziałują na mnie pozytywnie, bardzo pozytywnie. Czuję, jak siły witalne powracają do mnie wraz z nadejściem wiosny, budzi się nowe, wstępuje nadzieja. Wszystkie moje najlepsze pomysły powstały o ile się nie mylę – właśnie wiosną. Decyzje, które podejmowałam wiosną okazywały się bardziej trafione od tych podejmowanych zimą czy jesienią. Nie przypisuję wiośnie żadnych magicznych cech, raczej daleka jestem od tego. Chcę tylko powiedzieć, a raczej wyciągam wniosek następujący: jest zależność pomiędzy tym jak się czujesz i jak postępujesz (dodałabym jeszcze sposób odżywiania – bo nie ma co ukrywać – ma on niewątpliwy wpływ nie tylko na nasze zdrowie, ale i nastrój).
Teraz jest wiosna, czuję się świetnie i mam nadzieję, że tak zostanie przez najbliższe kilka miesięcy do późnej jesieni … nadchodzi czas dobrobytu :-) kwiaty, śpiewy ptaków, świeże owoce i warzywa, wypieki chlebów, wyjazdy na łono natury, kąpiel w morzu i górskim potoku, zanurzanie się w ciepłym jeziorze, zbiór ziół, rozmowy po świt … „uparcie i skrycie, och życie kocham cię kocham cię
kocham cię nad życie …”(E. Geppert)
Potrzebne będą:
- 1/5 – 2 l wywaru bądź warzywnego lub rosołu
- ok. 1 kg brokułów – napisałam około bo jak nie robicie ze świeżych to po prostu 2 paczki mrożonych
- 4-6 ziemniaków
- kubeczek śmietanki 18% lub jeśli nie zważacie na kalorie (czasem można) kubeczek kremówki
- sól, pieprz biały, liść laurowy, ziele angielskie, kurkuma, lubczyk
- 5-6 kromek chleba lub 2 bułki na grzanki
- 150g sera pleśniowego typu Lazur
Jak wykonać:
Ugotować bulion lub rosół z zielem angielskim, liściem laurowym, lubczykiem (ja dodałam jeszcze do gotowania cebule, których nie przypalałam nad kuchenką, tylko gotowałam surowe. Zmiksowałam je potem w zupie). Bulion przecedzić.
Osobno ugotować ziemniaki pokrojone w kosteczkę, a jeszcze osobno brokuły.
Do wywaru dodać ziemniaki i ładnie zmiksować, następnie dodawać warzywa z wywaru. Ja dodałam 1 pietruchę, całego pora, 1 marchew (sporą) i cebulki, które gotowałam w wywarze. Wszystko razem zmiksowałam na gładko, a następnie dodałam brokuły i dalej miksowałam pieczołowicie. Kiedy wszystkie składniki się połączyły i osiągnęły konsystencję kremu podgrzałam zupę-krem ale jej nie gotowałam. Do zupy można wtedy dodać pokruszonego sera pleśniowego i śmietanki (przyznam się, że ze śmietanką jest dobre, ale bez śmietanki też – spróbujcie, zanim zdecydujecie o dodaniu śmietany :-) ).
Podaję zwykle z grzankami, które ostatnio wykonał Pan K.
Na moim blogu robi się rodzinnie :-)
Życzę smacznego, ta zupa dodaje energii :-)
jadłabym :P
OdpowiedzUsuńNo to już, wysyłam w termosiku :-)
OdpowiedzUsuń