To co tygryski lubią najbardziej … czyli „Buchty , Parzaki, Pampuchy, kluski drożdżowe gotowane na parze”
Tak to już jest, że drożdżowe mnie nie lubi :-( i nie wiem dlaczego? Nie wiem też co robię źle, jakie popełniam błędy ale … ale średnio co drugie drożdżowe (obojętnie jakie) mi nie wychodzi … Od drożdżowego w naszym domu jest Pan K. To On zawsze z dumą wypieka wielkanocne baby, nawet wielkanocnego baranka. To jemu pięknie rosną bożonarodzeniowe makowniki … Ja tylko spoglądam z zazdrością w piekarnik, z zazdrością na pana K i obiecuję sobie, że następnym razem się uda. No i raz się uda, a raz jest totalna klapa, że ręce opadają jak ostatnia buka drożdżowa w moim wykonaniu – nawet ptaki jej za bardzo nie chciały ;-).
Ponieważ dziś piątek, postanowiłam wziąć się za coś łatwiejszego, acz drożdżowego no i udało się troszeczkę …
Bułki na parze, buchty czy jak to woli parzaki to doskonałe danie na piątkowy obiadek w moim domu. Dziecki przepadają za nimi. Pamiętam jak jeszcze moja babcia w swojej olbrzymiej kuchni (23m kwadratowe) rozkładała stół, wielką miednicę i robiła dla nas buchty … dużo, dużo. Jedliśmy je świeżutkie, cieplutkie z masełkiem i cukrem, albo z jakimś musem owocowym, albo nadziewane konfiturą …. Co to był za smak … popijaliśmy zimnym mlekiem i biegliśmy gdzieś … dalej na podwórze do swoich bardzo ważnych, dziecięcych spraw …
Potem moja mama robiła buchty i moja teściowa robiła buchty dla mojej córeczki. Potem ja zabrałam się za robienie bucht i szybko się zniechęciłam, bo raz rosły jak na drożdżach, a raz były jak kamienie i nie rosły prawie wcale – wiadomo – drożdżowe mnie nie lubi :-(
Postanowiłam jednak przerwać złą passę i trenować z drożdżowym, a wiadomo – trening czyni mistrza … taką mam nadzieję :-)
Co będzie potrzebne:
- 50 dag mąki pszennej
- 1 szkl. słodkiego mleka,
- 2 jajka,
- 3 łyżki stopionego masła,
- 5 dag drożdży,
- sól
- 5dkg cukier.
Jak wykonać:
Z mleka drożdży niewielkiej ilości mąki i niewielkiej ilości cukru sporządzić rozczyn. Rozczyn powinien mieć konsystencję gęstej śmietany. Rozczyn ustawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Mąkę przesiać, po czym wraz z jajami dodawać do wyrośniętego rozczynu. Ciasto wyrabiać łyżką drewnianą lub ręką tak długo, aż zacznie odchodzić od brzegów naczynia, wtedy należy dodać letnie masło, szczyptę soli i dalej wyrabiać. Gdyby ciasto było zbyt gęste można dodać odrobinę wody. Po dokładnym wyrobieniu ciasta należy je przykryć czystą lnianą ściereczką i ustawić w ciepłym miejscu (bez przeciągu) do wyrośnięcia. Gdy ciasto wyrośnie i dwukrotnie zwiększy swoją objętość formować okrągłe kluski wielkością zbliżone do pączków. Kluski układać na stolnicy oprószonej mąką, ponownie ustawić w ciepłym miejscu, a gdy zaczną rosnąć gotować je w parze.
W tym celu najlepiej przygotować szeroki garnek z wrzącą wodą, którego krawędzie należy nakryć czystą płócienną ściereczką i dobrze obwiązać sznurkiem lub przydatny jest bambusowy "garnek" do gotowania na parze lub też wok z nakładką ze stali nierdzewnej do gotowania na parze . Kluski podawać na gorąco polane roztopionym masłem z cukrem i cynamonem z odrobiną śmietany.
Dzisiaj (na zdjęciu) zostały polane sosem malinowym z wanilią i cytryną własnej roboty :-) – niektórzy znają ten sos i jego smak, mniam (nie chwaląc się – przepis autorski).
Zauważyłam, że "buły" w każdym regionie Polski nazywamy inaczej. U mnie w domu rodzinnym od zawsze były to buchty (pochodzę ze Śląska choć pewnie nie ma to żadnego znaczenia bo mama moja pochodziła z Zagłębia, a babcia ze Wschodu ...),
a ostatnio dowiedziałam się, że w kuchni polskiej buchty to bułki drożdżowe wypiekane w piecu (obecnie w piekarniku) ... no i masz :-).
A u Was jak mówicie na buły?
ten muuuuuuuuuuuuusssssssssssssss :D
OdpowiedzUsuńmalina z wanilią.... achhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh
U mnie w ogóle się takich kluchów/buł nie robiło, raczej smażyło się racuchy :)
:*
:-) Widzę, że wiesz co dobre :-) A jeśli chodzi o racuchy to czy smażone na oleju czy jak pączki na głębokim tłuszczu? Racuchy dobra rzecz ... lubię. U mnie też mamusia smażyła :-) I ciocia cioć też :-)
OdpowiedzUsuńU mnie się mówiło parowańce a buchty też. Jestem z lubelskiego ale mieszkam poza. Narobiłaś mi smaku tymi buchtami, dawno nie robilam ale nadrobię zaległości niebawem... Dopiero dzisiaj znalazłam Twój blog, będę zaglądać częściej do Rodaczki Lublinianki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ewka
A, właśnie - słyszałam tą nazwę - "parowańce" ... uważam, że jest piękna. Niestety nie jestem twoją krajanką ... no chyba, że z nadania, a bardziej z wyboru ... Przyjechałam na dorodną i urodzajną Lubelszczyznę jakieś 16 lat temu (i tylko na chwilę ... dokładnie na 2 lata), i zostałam. O tym wszystkim przeczytasz w moich postach na blogu.
UsuńDobrego zagniatania i parowania przy parowańcach :-)
Szkat
Można używać parowarów . elektrycznych czy na gaz. Dno dobrze wysmarować olejem, chociaż bez tego też podobno ok. I tak szmatki, gazy i ściereczki poszły w zapomnienie. Ela
OdpowiedzUsuńDziękuję za fajną poradę. Parowar stoi, a ja nie wpadłam na to :)
UsuńPozdrawiam serdecznie, wiosennie i świątecznie.
A u nas to kluski na parze.;D Iren-Ka
OdpowiedzUsuńU mnie to teraz różnie. Ja mówię buchty, a dzieci coraz częściej domagają się bułek na parze. Tak czy siak ... lubimy :)
Usuń