Z bazy do wazy ... czyli ... zupa pomidorowa z domowego przecieru.
Moja pomidorowa? Hmm, najlepiej ze świeżych pomidorków dojrzewających w słońcu, przesmażonych na masełku z dodatkiem świeżej bazylii i tymianku z odrobiną lubczyku. No ale cóż … o takiej to już można tylko pomarzyć. Zupa z „bazy” to coś gorszego od zupy ze świeżych pomidorów i o niebo lepsza od zwykłej z koncentratu. „Bazę” przygotowywałam sama z dojrzałych pomidorów jeszcze latem, kiedy były dojrzałe i pachnące słońcem. Zupa z „bazy” to zupa, która przypomina o lecie i na którą nie kręci nosem mój Synek, który jest bardzo wybredny jeśli chodzi o pomidorówkę. Jeśli pomidorówka to oczywiście z makaronem. U nas w domu tylko z makaronem. Próbowałam przemycić ryż, ziemniaki, zacierki ale jednak makaron to jest to! Ponieważ lubię zupy zagęszczać, a staram się ich nie zagęszczać to robię to w sposób następujący: biorę kilka warzyw z wywaru (który gotowałam do zupy): marchew, pietrucha, ciut selera, por, cebulka ... - blenduję to wszystko i wkłada...