Jacek Placek na oleju czyli … placki ziemniaczane


Co piątek to samo. A właściwie to co dziennie to samo, tylko w piątek jeszcze trudniej. Czy wy też macie podobnie? Codziennie zadaję sobie sakramentalne pytanie – co dziś na obiad? I nie chodzi o to, że brak mi pomysłów, o nie! Pomysłów mam bardzo dużo i mogłabym sypać nimi jak z przysłowiowego rękawa. Chodzi  o to, że mój syn połowy tego „rękawa”  nie tknie :-( więc muszę tak „kombinować” aby dostarczyć młodemu
i rozwijającemu się człowiekowi  wszystkich niezbędnych składników odżywczych w taki sposób aby się nie zorientował, że je np. cebulę, brokuły czy marchewkę (to tylko przykładowe warzywa które przemycam na różne sposoby). Podobne kłopoty są z wieloma warzywami, owocami, mięsem, wędlinami, rybami itp. Itd. Jeśli macie w domu niejadka to wiecie o czym piszę
i z czym się borykam i co muszę zrobić aby podać swojemu dziecku w pełni zbilansowany posiłek. Przyznam się, że już teraz wrzuciłam na tzw. luz, ale wcześniej przeżywałam straszne męki  kiedy mój niejadek zostawiał na talerzu ¾ tego co mu z taką starannością i miłością przygotowałam. Przez tych 12 lat nauczył mnie pokory, och nauczył. Dziś wiem i daję mu prawo, że może czegoś nie chcieć lub po prostu nie lubić. Czasami miło mnie zaskakuje, jak prosi o kotleta na obiad :-) Nie mogę się doczekać  tej chwili gdy odstąpię mu do tego kotleta swoja ulubioną surówkę albo sałatę. No ale wróćmy do placków ziemniaczanych, które uwielbia nasza cała rodzina. Placki ziemniaczane są w naszym domu zawsze pracą zespołową. Ja przygotowuję pulpę ziemniaczaną i przyprawiam ją wg swoich tajemniczych sposobów (dzisiaj się to niestety wyda, bo pan K. zaczął czytać mojego bloga … i dowie się co daję do ziemniaczków), a pan K. dzielnie smaży placki. Nikt tak nie smaży placków jak pan K. Zawsze są cieniutkie, chrupiące i błyszczące. Po prostu mistrz!
 

No i jeszcze kwestia podawania placków. Jedni jedzą je na słodko, drudzy na słono, jeszcze inni koniecznie z ketchupem ... Placki można jeść na sto milionów różnych sposobów i nigdy nie będą passe.
 


 
Co będzie potrzebne:
  • 2 kg ziemniaków
  • 1 cebula
  • 1 jajko
  • 2 łyżki mąki pszennej
  •  sól
  • pieprz
  • majeranek, tymianek (opcjonalnie wg upodobania do smaku)
  • oliwa  do smażenia

Jak wykonać:
Etap I – przygotowanie pulpy
Ziemniaki  obrać i umyć. Zetrzeć na tarce przy użyciu małych oczek. Następnie obrać cebulę i również zetrzeć. Do ziemniaczanej masy dodać jajko, mąkę sól i pieprz do smaku. Ja dodaję jeszcze zazwyczaj suszonych ziół (najczęściej łyżeczkę majeranku i tymianku). Wszystko dobrze wymieszać. Ja wspomagam się melekserem.
 

 
Etap II – smażenie (do dzieła przystępuje pan K. :-))
 
Na patelni i rozgrzanej oliwie rozprowadzamy masę ziemniaczaną formując okrągły i cienki placuszek. Smażyć kilka minut na rumiano, następnie obrócić i smażyć kolejne kilka minut na złoty kolor. Placki pana K. są jak wcześniej pisałam rumiane, chrupiące no i pyszne, ale to też troszeczkę moja zasługa :-)
 
W moim domku placki jemy ze śmietanką i solą, ze śmietanką
i cukrem no i z nieśmiertelnym ketchupem .
 




Komentarze

  1. uwielbiam placki ziemniaczane, niestety ze względu na dietę musiałam przerzucić się na patelnie beztłuszczową co nie służy placuszkom .

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz :-) No tak, to jest jakiś problem ale jak zwykle można temu zaradzić :-) Przeszukując internet w poszukiwaniu tzw. inspiracji natknęłam się kiedyś na placki pieczone w piekarniku. To może być rozwiązanie dla wszystkich, którzy uwielbiają placki, a nie mogą sobie pozwolić na smażenie ich na tłuszczu. Życzę dużo zdrowia. Pozdrawiam :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Możesz skomentować ten post

Popularne posty z tego bloga

Kiszenie żuru, czyli o tym, jak Dziadek żur kisił

Pierogi z ziemniakami i kapustą kiszoną

Wielkanocna baba cytrynowa